sobota, 30 sierpnia 2008

i jeszcze więcej o zderzeniu cywilizacji (?)

zastanawiam się poważnie nad zlikwidowaniem profilu na portalu nasza-klasa.
nikt tam niczego nie pilnuje, totalna samowolka, wszystko jest dozwolone.
ale do rzeczy. niedawno dostałąm linka do forum "...3".

a oto co można tam między innymi wyczytać /a nie jest to ewenement, a raczej ogólny styl forum; są tam i lepsze 'kwiatki'. bluzgami nikt się nie przejmuje. nieważne.
pozwalam sobie wkleić co jest to tekst charakterystyczny i zwięźle oddający zarówno poziom forum, jak i poziom nienawiści. słownictwo, ortografia, wszystko zgodne z oryginałem.

/.../ Taaak, chyba ona, ona nalezy do tych najbardziej sfanatyzowanych. Bo tam sobie je grupowo ustawilam.

1. Fanatyczki z konskimi okularami - nic nie dojdzie chocbys kule ziemska poruszyl, czyli mozg sformatowany so czysta. Najczesciej nie ma wlasnego zdania tylko podpiera sie tymi samymi cytatami z koranu. Czy spytasz o stosunek do wojska czy o kuchnie czy o wychowanie dzieci, szuka w koranie sury i odpowiada, to tak zwany przypadek beznadziejny.

2. grupa - konwertytki jak ja mowie wybierzmowane fiutem. Te sa zdzirowate, pyski od ucha co ucha, zreszta trudno sie dziwic, forum to jedyna okazja zeby jadaczke wydrzec, bo w domu maz czy naZYczony jak one pisza, dalby skopa i skonczyla by sie dyskusja. Tak ze tutaj maja okazje do wyzycia swojej frustracji i spieprzonego zycia.

3. grupa to zwyczajne awanturnice polujace na sniadych facetow, bo gdzies tam jedna czy druga taki przelecial w Egipcie czy Tunezji, a paszteta w Polsce Polak kijem ruszyc nie chcial. To taki letzte abschaum. /.../

osoba, ktora to napisała, napisała to pod własnym nazwiskiem, opatrzyła własnym zdjęciem, i jest widocznie dumna z siebie i swoich poglądów. ma tez sympatyzujące z nią /i z jej poglądami również/ potakiwaczki.
a najfajniejsze jest to, że ta osoba na zdjęciu wygląda jak typowa Polka po 50tce, pulchna, tlenione włosy ostrzyżone na krótko, zakręcone, i ma napradę sympatyczną twarz. a jednak, nienawidzi nas tak bardzo, że poświęca nam sporo swojego czasu i uwagi.
nie wiem, szczerze powiem, ze nagle straciłam komfort chodzenia po ulicy w Polsce i uśmiechania się do miłych, starszych pań.

Stop the Clash of Civilizations

let's think about that.

niedziela, 17 sierpnia 2008

kwestia tożsamości

dzisiaj wiedziona niewiadomego pochodzenia tajemniczym impulsem dobrałam się do zawartości jednej z szafek i zaczęłam robić porządki- to jest wywalać wszystko co mi nie pasowało.
a szafka była z papierami. więc spędziłam 'urocze' popołudnie przeglądając zdjęcia, listy, pamiętniki i takie tam... stare rachunki, wyniki badań /0Rh+, nareszcie mam dowód na piśmie, bo zdążyłam zapomnieć od czasów w których byłam honorowym krwiodawcą/.

zdziwiłam się ilością buddyjskich fantów, bo byłam święcie przekonana, że wszystkie już oddałam. ale zostały zawiadomienia jakby to ująć urzędowe, programy kursów w których uczestniczyłam z różnymi nauczycielami, zapis inicjacji które przyjęłam... i których nie pamiętam już prawie wcale.
bez większych problemów wywaliłam wszystko.

listy- czy to nie dziwne że już prawie nikt nie pisze listów? mamy maile i smsy. a jak miło jest pooglądać sobie listy od przyjaciół, popatrzeć na ich pismo... poczytałam też sobie pamiętniki, część jeszcze z liceum. a teraz mamy blogi lol :D
naszły mnie refleksje nawet. jak krucha jest ludzka tożsamość. wydaje się, że jestesmy kimś o określonych cechach a jednak niezupełnie identyfikuję się z samą sobą z okresu nastoletniego, ciążowego, wreszcie buddyjskiego, czy nawet z okresu intensywnej nauki angielskiego, ach te phrasal verbs! nawet sny mi się wtedy śniły po angielsku.
doszłam do przerażającego wniosku, że mogłabym w zasadzie wywalić wszystko jak leci, oprócz zapisków związanych z Mają, bo w pewnym sensie są bardziej jej własnością niż moją.
zostawiłam też listy, i zdjęcia.
wiecie, kiedyś, w drugiej klasie liceum, ostrzygła mnie koleżanka na chłopaka. to był dopiero widok! a potem pojechaliśmy na wycieczkę klasową w skałki i żeśmy się grupowo i beztrosko tam zgubili. było super :)

piątek, 15 sierpnia 2008

środa, 13 sierpnia 2008

jak to jest być muzułmanką?

jako nie widzę żadnej dramatycznej różnicy przed i po- jestem przede wszystkim sobą.

jak to jest być muzułmanką w ogóle- islam jest prosty i piękny- zaskakująco mam dużo większe poczucie wolnoci, wiem, że odpowiadam za swoje czyny przed Bogiem i odpada mi problem uszczęliwiania innych za wszelką cenę.

są różnice w diecie- nie jem wieprzowiny nie piję alkoholu, szczególnie to ostatnie ma pewnien wpwływ na kontakty towarzyskie. nie chodzę do klubów, na dyskoteki, natomiast wiele radosci dają mi koncerty, galerie, spotkania z ludźmi.

nie odczuwam braku niczego, przeciwnie, odkąd przyjęłam islam, zaczęło spełniać się wiele z moich wieloletnich marzeń- na przykład podróż do Indii.

jak to jest być muzułmanką w Polsce- to już temat rzeka. ludzie są generalnie uprzedzeni, ale osobicie nie spotkałam sie z żadnym przejawem agresji, dzięki Bogu. oby tak już zostało.
brakuje muzułmanskiej nazwijmy to 'infrastruktury', sklepow halal, gdzie mogłabym spokojnie zrobic zakupy bez koniecznosci czytania skłdu kazdego artykułu. nie spotkałam na przykład w Polsce ani jednych parowek drobiowych które by nie miały w składzie tłuszczu wieprzowego. co prawda mogę spokojnie żyć bez parówek /tylko czemu one się nazywają 'drobiowe'? a nie 'smalcowo-drobiowe'?/.

podsumowując- życie jest normalne, zwyczajne, spokojne, dzięki Bogu niczego mi nie brakuje.

wtorek, 12 sierpnia 2008

wiem, brzydko jest kopiować, ale nie zdzierżyłam :D

Gazeta Wyborcza objawila:

"Piasek na plaży nie nadaje się do robienia babek. Córka zaszła w ciążę zapłodniona przez plemniki pływające w hotelowym basenie. Wytarte guziki na pilocie do TV. Na te i inne, równie zaskakujące skargi muszą odpowiadać pracownicy poznańskich biur podróży.

Dziennikarka poznańskiego wydania "Gazety" wybrała się do miejscowych biur podróży i zadała pytanie o najdziwniejsze skargi klientów, z którymi przyszło im się zmierzyć. Okazuje się, że wymarzone wakacje w ciepłych krajach mogą przysporzyć wielu niedogodności. Aż trudno uwierzyć, z jakimi przykrościami natyka się turysta.

Najpierw trzeba jakoś dotrzeć do odległego celu podróży. Ale co zrobić, jeśli ktoś "złośliwie otworzy okno w samolocie"? - Pani żądała odszkodowania, bo "przeziębiła się w trakcie lotu do Maroka" - mówi jeden z pracowników biura podróży. I cały urlop zepsuty.

Jeśli jednak jakimś cudem dotrzemy na miejsce cało i w miarę zdrowo, nie należy oczekiwać relaksu. Turysta na urlopie cały czas musi stawiać czoła przeciwnościom losu. Począwszy od braku ulubionego kotleta schabowego w menu hotelu w kraju muzułmańskim, braku coli light w restauracji serwującej produkty regionalne, na wytartych guzikach od pilota do TV skończywszy.

Nie lepiej jest, jeśli biedny turysta zdecyduje się opuścić budynek hotelu. Klienci jednego z biur nie byli w stanie przeboleć faktu, że w czasie wakacji spędzanych w Turcji na plaży Kleopatry rodzaj piasku nie pozwalał na robienie babek.

Jeśli nie na plażę, to może chociaż popływać w basenie hotelowym? Tylko nie to! Okazuje się, że największe niespodzianki czekają na turystów w hotelowych basenach. Ze skarg składanych przez niezadowolonych klientów możemy dowiedzieć się na przykład, że "w Tunezji w basenie pływają Arabowie". Oburzona turystka uważała, że tubylcy nie powinni korzystać z usług tego samego hotelu co turyści.

Jednak najbardziej zadziwił nas przypadek młodej dziewczyny, która wróciła z Tunezji w ciąży. Jej matka złożyła pisemną skargę do biura i zażądała rekompensaty. Według niej córka zaszła w ciążę z powodu żywych plemników, które... pływały w hotelowym basenie. Zgroza. Czy nie lepiej zostać w domu?"

a mowia ze podroze ksztalca?
no moze nie wszystkich jak widac.

sobota, 2 sierpnia 2008

cel: wrzesień

inshaAllah
pomału wszystko się zaczyna układać.
nabrałam ohydnej maniery niestosowanie polskich ogonkow literkowych, więc teraz muszę się nieźle pilować żeby blog wyglądał na poziomie i literacko.
wciągnęły mnie dyskusje na naszej-klasie jak zwykle wsiadam na białego rumaka i w galop. im bardziej ktoś chamski i wulgarny, tym bardziej mnie to rusza i staję się wredną przeintelektualizowaną suką z wyższych sfer. efektem takich działań był niesamowicie interesujący komentarz, że zieję nienawiścią. a ja się po prostu starałąm być mega kulturalna, tak, przyznaję, po to, żeby zaznaczyć swoją intekektualną wyższość i upokorzyć w ten sposób chamskie interlokutorki.

na forum o islamie przyplątały się bowiem 3 wulgarne gracje, jedna lepsza od drugiej i napadają na nas stadnie :D po czym piszą na nas donosy do admimow naszej-klasy, że kasujemy ich posty. a posty są typu następującego 'a co, zasmakowałaś czarnego k....a i cię oświeciło?'
ja rozumiem, że ktoś chce sobie porozmawiać o islamie, i nie wymagam, żeby ludzie islam i nas kochali.
ale ta odrobina kultury by się jednak przydała.