sobota, 22 listopada 2008

jeszcze nie umarlam

po dziwnie przyjemnych opiniach od znajomych oraz zachecajacych komentarzach na blogu szczerze mowiac przygniotl mnie ciezar odpowiedzialnosci. tak sobie pisze cokolwieki takie i zapewniam dlazabawowo. a tu ktos przyklada do cokolwiekow jakas wage. podcielo mi to skrzydla- o rany a co bedzie, jak napisze teraz cos durnego? kompromitacja jakas tragiczna w skutkach.
no ale dzieki Michalowi wszystko wraca do normy :D musze czasem zamieszczac jakas obciachowa muzyke, ale na Dode prosze nie liczyc. zapodam jakis bolly hiciorek hehe.

jesli zas chodzi o bollywood- filmy sa bardzo rozne. niedawno widzialam swietny film Chokher Bali, zupelnie bez muzyki, oparty na prozie R. Tagore. bollywood to nie tylko wielkie widowiska z niekonczacymi sie korowodami tancerzy i rzeszami spiewakow. wyjsc nalezy od tego, ze w Indiach kino spelnia i musi spelniac zupelnie inna role niz w Europie czy Ameryce. tam ludzie maja az nadto problemow zupelnie realnych, a nie wydumanych egzystencjalnych dylematow. dla kogos kto haruje po 12 godzin dziennie i ledwo udaje mu sie przezyc wyjscie do kina ma byc wyprawa do innego swiata- ma zapewnic rozrywke i tak- katharsis.
nie zawsze jest tak, ze historie opowiadane w bollywoodzkich filmach sa cukierkowe banalne i dobrze sie koncza. czasem tworcy filmu podaja nam taki typ historii w pierwszej polowie... a w drugiej stopniowo odzieraja nas ze zludzen i funduja takie zakonczenie, ze serce peka. przykladem takiego filmu jest 'Gdyby jutra nie bylo' albo 'fanaa'. po obejrzeniu pierwszego obudzilam sie placzac przez sen.

poza tym, te filmy sa krecone tak, aby podobaly sie w Indiach, Pakistanie, Bangladeszu, w Nepalu i na Sri Lance. nastepnym targetem sa kraje arabskie, plus Afganistan. ten rynek to jakies poltora miliona ludzi. swobodnie wiec bombajscy filmowcy moga sobie darowac schlebianie europejskiej publicznosci i jej gustom.
niemniej jednak bollywood ma rzesze wielbicieli i tutaj- o czym mozna sie przekonac na www.bollywood.pl
:)

Brak komentarzy: