niedziela, 17 sierpnia 2008

kwestia tożsamości

dzisiaj wiedziona niewiadomego pochodzenia tajemniczym impulsem dobrałam się do zawartości jednej z szafek i zaczęłam robić porządki- to jest wywalać wszystko co mi nie pasowało.
a szafka była z papierami. więc spędziłam 'urocze' popołudnie przeglądając zdjęcia, listy, pamiętniki i takie tam... stare rachunki, wyniki badań /0Rh+, nareszcie mam dowód na piśmie, bo zdążyłam zapomnieć od czasów w których byłam honorowym krwiodawcą/.

zdziwiłam się ilością buddyjskich fantów, bo byłam święcie przekonana, że wszystkie już oddałam. ale zostały zawiadomienia jakby to ująć urzędowe, programy kursów w których uczestniczyłam z różnymi nauczycielami, zapis inicjacji które przyjęłam... i których nie pamiętam już prawie wcale.
bez większych problemów wywaliłam wszystko.

listy- czy to nie dziwne że już prawie nikt nie pisze listów? mamy maile i smsy. a jak miło jest pooglądać sobie listy od przyjaciół, popatrzeć na ich pismo... poczytałam też sobie pamiętniki, część jeszcze z liceum. a teraz mamy blogi lol :D
naszły mnie refleksje nawet. jak krucha jest ludzka tożsamość. wydaje się, że jestesmy kimś o określonych cechach a jednak niezupełnie identyfikuję się z samą sobą z okresu nastoletniego, ciążowego, wreszcie buddyjskiego, czy nawet z okresu intensywnej nauki angielskiego, ach te phrasal verbs! nawet sny mi się wtedy śniły po angielsku.
doszłam do przerażającego wniosku, że mogłabym w zasadzie wywalić wszystko jak leci, oprócz zapisków związanych z Mają, bo w pewnym sensie są bardziej jej własnością niż moją.
zostawiłam też listy, i zdjęcia.
wiecie, kiedyś, w drugiej klasie liceum, ostrzygła mnie koleżanka na chłopaka. to był dopiero widok! a potem pojechaliśmy na wycieczkę klasową w skałki i żeśmy się grupowo i beztrosko tam zgubili. było super :)

9 komentarzy:

Saboodle pisze...

bie znajdowac takie "dokumenty z przeszlosci" :) Przypominam sobie co i jak myslalam... jak widzialam swiat... i jak sie zmienilam (nie az tak bardzo, haha)

Thio pisze...

my z kumplea przeczytalysmy jednego razu jej kalendarz szalonego malolata- ryczalam ze smiechu (wspomnienia o pierdzacym psie na imprezie i inne rownie "wazne" wielkie wydarzenia_

Saboodle pisze...

Rany, ja tez mialam taki kalendarz!! Nie wiem, co sie z nim stalo...

walkingfear pisze...

Muszę przyznać, że kiedyś też to zrobiłem. Wyciągnąłem swoje pamiętniki z okresu liceum, w sumie kilka grubych zeszytów i oddałem je na pastwę ognia. Przy okazji wywaliłem też kilka młodzieńczych wierszy, czego z perspektywy czasu żałuję, bo pod koniec życia, gdy będę uznanym na całym świecie twórcą ;) te kilka skrawków papieru mogłoby mieć niesamowitą wartość dla moich spadkobierców. Che, che, che...
A tak poważniej - to wyrzucenie niektórych rzeczy z naszej przeszłości pomaga zamknąć tamten okres. Odseparować go od naszej rzeczywistości. Zniszczenie tych pamiętników dało mi niezłego pozytywnego kopa.
Ale zdjęć byłych niewiast nigdy nie wyrzucę!

ulahere pisze...

hehe Michal przede wszystkim nalezy myslec o spadkobiercach :D

Thio pisze...

"
Ale zdjęć byłych niewiast nigdy nie wyrzucę!
" moze to za ciebei zrobic zawsze obecn a ktora te zdjecia znajdzie ;)

walkingfear pisze...

Aż tak zaborczej i zazdrosnej panny nie szukam :)
Choć trzeba będzie zachomikować ten zbiór by nie wpadł w niepowołane ręce. Szczególnie dotyczący to kilku fotografii takiej jednej niewiasty... :D

Saboodle pisze...

Hop Hooop! Gdzie cie wywialo?

Maryam pisze...

A ja lubie takie powroty "w przeszlosc".
Fajnie powspominac stare czasy :)