wtorek, 19 października 2010

poligamia i inne takie...

Od dłuższego czasu czytuję z wielkim zainteresowaniem blogi kobiet żyjących w poligamicznych związkach.
Szczególnie ten jest wstrząsający http://polygamy411.com i jak sądzę, najbardziej wyczerpuje temat pt 'współczesna kobieta z Zachodu, konwertytka na islam, w poligamicznym małżeństwie'.

Zawsze dziwił mnie fakt, że ludzka skłonność do ranienia innych jest tak... rozpowszechniona? Naturalna?
Pierwsza żona ma nadzieję, że mąż rozwiedzie się z drugą i tym żyje.
Druga się łudzi, że ożenił się z nią bo nie kochał pierwszej, i tym żyje.

Ile kobieta jest zdolna zrobić dla mężczyzny?
Niedawno wyczytałam też historię Australijki, która przyjęła islam, po czym jej narzeczony, Egipcjanin, namówił ja, żeby poddała się obrzezaniu. I ona, zaprowadzona za rękę przez przyszłą teściową do 'muzułmańskiej' kliniki, z własnej woli pozwoliła sobie wyciąć łechtaczkę i okolice. 'Lekarz specjalista' przyjeżdża dwa razy w roku do Australii i wycina- dorosłym kobietom, które przychodzą do niego z własnej nieprzymuszonej woli, jedynie po praniu mózgu przez egipskiego kochasia. Na brak chętnych nie narzeka, na co wskazuje częstotliwość jego wizyt.

Kurczę myślę o tym i złość mnie serio ogarnia. Brutalnie mówiąc tak wyprany mózg nadaje się jedynie do amputacji.

1 komentarz:

Amisha pisze...

Do mnie poligamia absolutnie nie przemawia ale wolność ...w swoim... Co do mózgu - masz rację, taki wyprany to chyba już jedynie do amputacji. Bo do czego więcej może on zaprowadzić jego właścicielkę skoro dała ze sobą zrobić tak wiele? Z własnej(???), nieprzymuszonej (???)woli..