poniedziałek, 30 czerwca 2008

deewangi deewangi

wczoraj wyciągnęłam koleżanki na film 'om shanti om'.
jak ktoś nie widział, polecam :)
oglądałam go co prawda na desi-radio, ale w wersji oryginalnej, i umknęły mi żarty słowne. a przez pierwszą część filmu można się nieźle pośmiać. kino wyludnione, z 10 osób na widowni, oj nie wiedzą ludzie co dobre! co prawda z drugiej strony cieszę się, że nie było kwiczących, wyjących, piszczących, skandujących dialogi bolly fanek.

na film poszłam z wiedźmą Irmina i z Edzią. Irmina roniła łezki, łatwo się wzrusza. a Edzia osiągnęła apogeum radochy na piosence deewangi deewangi. ja rownież :) chociaż spektakularne było też pojawienie się deepiki pradukone na ekranie pierwszy raz. aaa! fajne jest zderzenie old-schoolowych lat '70 ze współczesnymi czasami. lata '70 w bollywood to taki obciach, że aż trudny do pojęcia, a jeszcze jak się to ogląda dzisiaj! do specyficznej poetyki bolly dodać styl lat '70, fryzury, ubrania. w om shanti om to mityczna kraina szczęścia i przepychu.
no i zawsze pozostaje moja all times favourite line: 'you will pay for your sins, Mukesh. you will die!' :D

po filmie polazłyśmy na lody i do parku, siadłyśmy pod wyrośniętym krzaczorem jaśminu, i tak sobie gadałyśmy a jaśmimowe płatki opadały nam delikatnie na głowy i gdzie bądź. miło było niesamowicie.

3 komentarze:

walkingfear pisze...

Ja kocham obciach. Uwielbiam te wszelkie "Martwice mózgu", "Cannibal Holocausty", tandetne filmy kung fu z Hong Kongu i Tajlandii, Russa Meyera i jego cycate panienki itp. Nie jestem w stanie jednak zrozumieć fenomenu Bollywood. Po 4 minutach seansu mam ochotę wyskoczyć przez okno. Probowałem obejrzeć kilka filmów, ale tego się po prostu nie da oglądać tzn. ja nie mogę. Taką samą awersję czuje do jednego filmu produkcji irańskiej "Dzieci niebios". Większej bzdury w życiu nie widziałem (a to podobno film szczodrze obsypany nagrodami po jakichś festiwalach), no może pomijając dokonania polskich filmowców po roku 1990.
:)

ulahere pisze...

widocznie ogladales nie te filmy co trzeba :)
ja je uwielbiam, co prawda po obejrzeniu okolo 30 juz wiem ze niektore sa fajne a niektore nie.
musze jeszcze obejrzec bolly horrory :D

walkingfear pisze...

Wydaje mi się, że oglądałem to co trzeba. Estetyka mi nie pasuje. Nie ten klimat. Nie ta faza. Biały człowiek tego nie czai :)
Jest to specyficzna estetyka dla specyficznych ludzi. Rozumiem, że nie jestem targetem. I nie chodzi tu o iloraz inteligencji, boi niektórzy lubią Dukaja a inni pedalstwo w książce "Lubiewo". Ja kocham "Ojca chrzestnego" i " Casablancę", inni lubą Bollywood. That's ok. Tylko, że nie ma płaszczyzny by o tym pogadać ;)