środa, 14 maja 2008

Indie- ciąg dalszy

Indie to kraj ludzi praktycznych, twórczych i elastycznych, o czym świadczy sporo faktów.

praktycznych, bo bezbłędnie są w stanie oszacować czy coś ma sens, czy nie. sensu nie ma rycie dziur w ziemi pod starymi domami, żeby doprowadzić bieżącą wodę- więc zbiorniki wody umieszcza się na dachach budynków. są minusy- woda jest albo zimna /w nocy, kiedy stygnie/ albo ciepła /w czasie dnia, kiedy zbiornik jest wystawiony na działanie słońca/. wieczorem wodę do kąpieli grzeje się w wiadrach za pomocą olbrzymich, naprawdę imponująco olbrzymich grzałek- takich jak się kiedyś w Polsce używało do grzania wody na herbatę w szklankach, za czasów przed elektryczno-czajnikowych. tylko w Indiach jest to z dziesięć razy większe.

twórczych, no bo popatrzcie na bollywood, kto to przebije?

elastycznych, bo potrafią przystosować się do każdych warunków. na lotnisku w Zurichu znalazłam sklep oferujący artykuły elektryczne- wtyczka do gniazdka np gambijskiego, a z drugiej strony wejście jak do gniazdka brytyjskiego. kto był w Wielkiej Brytanii ten wie, że nasze wtyczki nie pasują do tamtejszych gniazdek i na odwrót. biały człowiek wymyślił więc sprytnie takie oto artykuły elektryczne pierwszej potrzeby jak wyżej opisałam. istnieją w rozmaitych kombinacjach -z przodu China, Laos, z tyłu EU, z przodu Brazylia, z tyłu Burkina Faso, dziesiątki rodzajów.
podejście indyjskie jest zupełnie inne. tam w ścianie masz wtyczkę z ośmioma różnymi dziurami- do wyboru, do koloru. możesz tam wsadzić dosłownie wszystko- ale widelca nie radziłabym. :D

ma to ogromne znaczenie, bo mój mąż wysłał mnie w podróż do domu z zakupionymi dla mnie prezentami- między innymi był to elektryczny garnek philips, sprytne urządzenie, nastawiasz jedzonko, garnek ci to ugotuje, a potem przestawi się na tryb 'trzymaj w cieple'. więc spokojnie możesz wyjść w międzyczasie na długi spacer. garnek jest dość pokaźny i naprawdę zabierać go nie chciałam, ale nie było dyskusji, kupiony dla mnie, jest definitywnie mój i trzeba zabrać.
więc tłukłam się z tym garnkiem po lotniskach zwracając na siebie uwagę wszystkich możliwych służb.'what is inside, madam?' jak to co??? 'spices', przecież to oczywiste :D
drugim prezentem był mięciutki kocyk, bordowy. zapakowany do plastikowej torby razem z garnkiem. targając to czułam się jak ofiara klęski żywiołowej :D

a że Polska to Polska, to nie mogę swojego garnuszka podłączyć do prądu- wtyczka nie pasuje do polskiego gniazdka :D

5 komentarzy:

Saboodle pisze...

Przeczytalam :) Fajny. A wtyczke musisz sobie dokupic taka uniwersalna - sprzedaja w samolotach (niektorych linii) i na lotniskach. Jakie wtyczki sa w Indiach? Takie jak w Anglii? I jakie maja napiecie?

ulahere pisze...

z napieciem nie ma problemu. wtyczki sa rozmaite, i takie i siakie, nie mam zielonego pojecia dlaczego niektore takie jak polskie a niektore jak brytyjskie.
muszę coś zrobić bo małżon się poczuje niefajnie jak sie połapie że garnuszek był zupełnie nieużywany :D

Saboodle pisze...

Niech ci adaptor przywiezie, np taki jak ten albo i inny: http://www.apc.com/resource/include/techspec_index.cfm?base_sku=INPA

Nie ma co robic z igly widly ;)

Noor pisze...

No to se trzeba przełącznik do wtyczki kupić. Taki wiesz... z jednej strony Indie a z drugiej PL;)

ulahere pisze...

myslalam o wyjsciu drastycznym- uciac wtyczke indyjska, pojsc do elektryka i zastapic ja sprytnie wtyczka polska, nawet za pomoca tasmy izolacyjnej.
ale pomyslu zaniechalam :D